Synagoga w Ciepielowie

Synagoga w Ciepielowie, fot. Rita Miernik dla Smutne synagogi”
Ciepielów to mała miejscowość, leżąca na styku trzech województw: świętokrzyskiego, lubelskiego i mazowieckiego. Administracyjnie należy do tego ostatniego. Chciałabym napisać, że dojechałam tam zupełnym zbiegiem okoliczności wracając z Żyrardowa, ale musiałby to być jeden z większych zbiegów okoliczności w historii zbiegów okoliczności. Działalność w ramach projektu „Smutne synagogi” powoduje, że każda trasa w sprawach zawodowych modyfikowana jest w mojej głowie przez pryzmat smutnego szlaku.
Ciepielów zamieszkuje niecałe 800 osób. Obok wsi znajduje się Stary Ciepielów, liczący niespełna 300 mieszkańców. Mimo tak niedużej populacji, wsie te stały się podczas II wojny światowej areną jednej z najkrwawszych akcji hitlerowskich, polegającej na ludobójstwie Polaków, którzy udzielali pomocy Żydom.
Dość długo naiwnie wierzyłam, że wojna jest domeną miast i głównych ośrodków administracyjnych. W głowie miałam te wszystkie historie akowców biegających po ulicach Warszawy, o których słyszałam w szkole. Byłam pewna, że to miasta się zdobywa, że to tam odbywają się przemarsze wojsk, że przenigdy nie chciałabym być mieszkanką Warszawy w momencie konfliktu zbrojnego, bo to tu skupiłaby się największa agresja i przemoc. Idąc tym tropem, należałoby uznać, że wsie i odludzia są terenami nieco bardziej bezpiecznymi w niebezpiecznych czasach. Było to z mojej strony niesamowicie naiwne i odkąd prowadzę „Smutne synagogi”, dowiaduję się coraz więcej o doświadczeniu wojny na obszarach wiejskich: jak wieś cierpiała przez grabieżców i morderców i jak mało mówi się o tej historii.
Pacyfikacja wsi i jej wojenne losy
Działania okupanta w czasie IIWŚ różniły się w przypadku miast i wsi. Wojska hitlerowskich Niemiec wypracowały swój własny system pacyfikacji i pogromu polskich obszarów wiejskich, W tym celu organizowano ekspedycje karne. Ich celem było nie tylko zastraszanie i terroryzowanie mieszkańców wsi, ale często miały służyć one przede wszystkim ściągnięciu kontyngentów płodów rolnych oraz pozyskaniu rzeszy przymusowych pracowników. Znikały zabudowania i znikali ludzie.
Ekspedycje karne miały także „promować pewne postawy” – docieranie do malutkich skupisk było o tyle istotne, że odludzia mogły być znakomitym miejscem do ukrywania się zbiegłych Żydów i osób będących naczelnymi wrogami III Rzeszy. Trzeba było spowodować, że osoby zamieszkujące te tereny przestaną chcieć nieść pomoc ukrywającym się Żydom. Agresorzy musieli zatem oprócz prowadzenia procesu eksterminacji Żydów, równolegle obracać w niwecz więzi, jakie wytworzyły się na przestrzeni wieków między katolikami a ich żydowskimi sąsiadami. W tym celu żołnierze Wermachtu wsiadali na motocykle i inne pojazdy i pokonując dziesiątki, a czasem i setki kilometrów, docierali do mikroskopijnych, kilkusetosobowych wioseczek.
W końcu zmotoryzowany batalion żandarmerii niemieckiej dotarł do Starego Ciepielowa. Do okupanckich uszu coraz częściej dochodziły słuchy, że koncentracja Żydów z obszarów okołoiłżeckich i zwoleńskich, trwająca od 1941 roku, nie jest tak skuteczna, jak być powinna. Przyczyną wyjścia na jaw tajemnicy o skrywanych Żydach mogły być częste kradzieże, których ukrywający się i przyczajeni w stodołach i leśnych zaroślach ludzie dokonywali, by przetrwać. W literaturze można odnaleźć także przypuszczenia o donosach na sąsiadów ukrywających Żydów oraz pozyskaniu informacji przez hitlerowców wskutek przesłuchań osób zatrzymanych w trakcie jednej z obław.
Wszystko za sprawą gęstej i dzikiej otuliny z lasów Puszczy Iłżeckiej, Lasu Soleckiego oraz innych skupisk leśnych, które z jakiegoś powodu nie doczekały się indywidualnych nazw.
Podobno na obszarze od Starachowic po Zwoleń zaczynało dochodzić do organizowania się małych oddziałów żydowskich, współpracujących niekiedy z Gwardią Ludową (warto jednak zaznaczyć, że GL nie była „wybawcą” Żydów, jak to lubiono podkreślać w okresie peerelowskiej propagandy. Kontakty z ludowcami mogły wynikać z tego, że region o którym piszę, a więc Ciepielów, Lipsk, Zwoleń, Iłża uznawane były w tamtym czasie za bastion ruchu ludowego).
Wielu historyków wskazuje, że więzi między katolikami i wyznawcami judaizmu w tym regionie często były bardzo silne i niewiele istnieje przykładów wywodzących się stąd historii pogromów czy w ogóle waśni na tle religijnym. Nie tylko drzewa okazały się działać na przekór żołnierzom Wermachtu. Coraz częściej mówiło się o tym, że Polacy z tego regionu dość chętnie pomagają ukrywać Żydów i robią to ponoć na dużą skalę.
Rzeź hitlerowska w Ciepielowie i Rekówce
Na dwa dni przed tragedią w Starym Ciepielowie i Rekówce, żydowska kobieta miała ostrzec jednego z Polaków, aby powiadomił wszystkich, którzy ukrywają Żydów, że grozi im niebezpieczeństwo. Przebywający w ukryciu wyznawcy judaizmu, mieli opuścić domostwa i zapuścić się wgłąb lasu, jednak nie zapobiegło to wydarzeniom z 6 grudnia 1942 roku.
Gdy na wyschniętych trawach i połamanych gałązkach leżących wzdłuż drogi prowadzącej do wsi, widniała jeszcze szadź, wywołana chłodem grudniowego poranka, do Starego Ciepielowa wjechał dwudziestoosobowy oddział – zmotoryzowany batalion żandarmerii niemieckiej. Bez zbędnych ceregieli wtargnęli do gospodarstw rodzin Kowalskich, Obuchiewiczów, Kosiorów. Rozpoczęli drobiazgowe przeszukanie, w wyniku którego odnaleźli książki pisane w jidysz oraz dwóch Żydów.
Rozpoczęły się aresztowania, po czym nastała cisza. Po kilku godzinach, które zdawały się nie mieć końca i przygniatały oczekujących swoim ciężarem, żołnierze III Rzeszy zapędzili rodzinę Kosiorów oraz zatrzymanych w ich domostwie Żydów do stodoły, gdzie rozstrzelali osoby, a budynek pełen martwych ciał podpalili. Niedobity przez hitlerowskie kule młody Kosior, wydostał się z trawionej żywym ogniem, zbiorowej mogiły i rozpaczliwie rzucił się do ucieczki. Jego ostatni bieg ku życiu przerwała brutalnie kula z okupanckiego karabinu. Jego ciało – nikt nie wie, czy już martwe, czy jeszcze żywe, wrzucono z powrotem do płonącej stodoły. Tak rozpoczęła się jedna z największych akcji wymierzonych w Polaków pomagających Żydom.
Kolejną ognistą mogiłę urządzono w domu Obuchiewiczów. Gospodarzy oraz rodzinę Kowalskich potraktowano dokładnie tak samo, jak Kosiorów. Niedobite dzieci płonęły żywcem, a niemieccy żandarmi z wielką pieczołowitością pilnowali, aby żadne z nich nie wydostało się na zewnątrz. W końcu dzieci przestały krzyczeć.
Scenariusz powtórzył się w sąsiedniej wsi – Rekówce, gdzie mieszkali krewni zamordowanych przed momentem Polaków. Rodzinę Kosiorów, Skoczylasów, a nawet koleżankę jednej z dziewczynek, która bawiła się na podwórku jednej z aresztowanych rodzin, również rozstrzelano i spalono. Gospodarstwa ograbiono ze wszystkiego, co mogło się żołnierzom Wermachtu przydać. Po zakończonej sukcesem misji wymordowania i spalenia 33* osób [w zależności od źródeł 31-34 osoby], wrócili do folwarków w Górkach Ciepielowskich, który zaanektowali na swoją siedzibę.
Lokalna społeczność wydobyła na rozkaz okupantów zwęglone resztki ciał z pogorzelisk i zakopała je w wyznaczonych miejscach. Tę ekspedycję karną przeżyła tylko jedna osoba – nastolatek, syn Kowalskich – Jan, który przez wiele kolejnych miesięcy musiał ukrywać swoje istnienie przed światem.
Dwa miesiące później, w lutym 1943 roku, regionem od Starachowic po Ciepielów wstrząsnęła informacja, że żydowscy partyzanci związani z Gwardią Ludową, pod przewodnictwem Chila Brawermana dokonali zabójstwa trzech Polaków, których niesłusznie oskarżyli o współpracę z okupantem hitlerowskim. Od tamtego momentu nikt już nie chciał pomagać Żydom.

Odsetek żydowskich mieszkańców miasta przed IIWŚ, wyk. Rita Miernik dla 'Smutne synagogi’
________________
Synagoga w Ciepielowie – losy
W Ciepielowie istniała drewniana synagogę, która spłonęła. Zdecydowano się na wybudowanie synagogi murowanej pod koniec XIX wieku. I WŚ nie obeszła się z nią łaskawie i ją również strawił ogień. Od lipca 1915 roku musiało upłynąć niemal 15 lat, aby wyznawcy judaizmu doczekali się jej remontu. W czasie II WŚ hitlerowcy zdewastowali ją i zamienili na magazyn.
Kiedy robiłam zdjęcia, we wnętrzu niegdysiejszej synagogi siedziała grupka młodzieży. Nastolatkowie zapytani o losy i żydowską przeszłość swojego miasteczka, mimo entuzjazmu i szczerych chęci, nie potrafili wskazać żadnego faktu. Nigdy w szkole nikt nie powiedział im, co działo się w tym ich – jak to określili – „nudnym” miasteczku raptem 80 lat temu.
SYNAGOGA W CIEPIELOWIE – ZDJĘCIA:
- Synagoga w Ciepielowie, fot. Rita Miernik dla Smutne synagogi”
- Synagoga w Ciepielowie, fot. Rita Miernik dla Smutne synagogi”
________________________________
Źródła:
-
Stan badań nad pomocą świadczoną Żydom przez ludność polską w okresie II wojny światowej na okupowanych terenach województwa kieleckiego, T. Domański,
- Czterdzieści twardych, B.Stanisławczyk,
- http://swietokrzyskisztetl.pl/asp/pl_start.asp?typ=14&menu=37&sub=9
- https://sprawiedliwi.org.pl/pl/historie-pomocy/zbrodnia-w-starym-ciepielowie-i-rekowce-historia-rodziny-kowalskich-obuchiewiczow-skoczylasow-i
- Wieś polska na ziemiach okupowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej w postępowaniach karnych organów wymiaru sprawiedliwości Republiki Federalnej Niemiec, A. Jankowski
-
Martyrologia i eksploatacja wsi polskiej pod hitlerowską okupacją. Materiały z sesji odbytej w Borkowie k. Kielc 29–30 XI 1985 r., red. S. Meducki, Kielce 1989.